niedziela, 28 grudnia 2014

Epilog - "Bo czasem trzeba zaryzykować..."

- Maciek! - zawołała dziewczyna - możesz się pospieszyć?
Odpowiedziała jej głucha cisza.
-Proszę Cie! Znowu się spóźnimy! - Ewelina zaczęła się denerwować.
Przeglądnęła się jeszcze raz w lustrze. Wiedziała, że jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Czerwona sukienka przed kolano i wysokie szpilki sprawiały, że wyglądała niczym księżniczka szykująca się na bal. Wyprostowała sobie włosy, zrobiła lekki makijaż i ubrała biżuterię którą dostała od Maćka na urodziny. Niczym nie przypominała dziewczyny, którą była jeszcze kilka miesięcy temu.
Wróciła wspomnieniami do pamiętnego wieczoru, kiedy dała swojemu ukochanemu nadzieję na to, że mogą być razem. Przez następny miesiąc regularnie się spotykali. Za każdym razem poznawali się dokładniej i jeszcze mocniej w sobie zakochilwali. Później wszystko potoczyło się już dużo szybciej. I tak od 2 miesięcy mieszkają we wspólnym mieszkaniu w Zakopanem.
W tym momencie do salonu wszedł chłopak. Otworzył usta i niemo okazał to, że jest zachwycony, jak wygląda jego dziewczyna. Podszedł do niej, pocałował w policzek, po czym wyszli na zewnątrz.
Gdy dotarli pod dom jego rodziców Ewelina złapała Maćka za rękę.
- Trochę się denerwuję - wyznała.
- Nie masz czym - w geście wsparcia objął ją w talii - będzie dobrze.
Oworzyła Pani Kot - elegancko ubrana kobieta, która szeroko się uśmiechała. Zaprosiła gości do salonu, gdzie czekali tata i brat Maćka - Kuba. Gdy chłopak przedstawił ich sobie, usiedli do wspólnej kolacji. Spędzili czas na miłej rozmowie i śmiesznych historyjkach z dzieciństwa chłopaków.
Po 3 godzinach wrócili do domu, przebrali się w dresy i usiedli przed telewizorem.
- Było bardzo miło. - powiedziała po chwili ciszy.
- Mówiłem, że bedzie dobrze. - uśmiechnął się.
W tym momencie telefon Maćka zawibrował. Na wyświetlaczu zobaczył nazwę "Kuba". Od razu odczytał sms-a i zaśmiał się cichutko, pokazując dziewczynie urządzenie.
"Świetna dziewczyna! Rodzice nie mogą się jej nachwalić! Kiedy ślub? :p"
Zaśmiała sie również i mocnej wtuliła w Maćka.
- Ale na ślub jestem jeszcze za młoda - szturchnęła go w brzuch.
- Poczekam na odpowiedni moment, który na pewno nadejdzie - uśmiechnął się - nigdzie Cię już nie puszczę.
Wtulili się mocno w siebie, czując, że w tym uścisku mogli by trwać już zawsze.
Wyglądali, jak stare dobre małżeństwo. Bo czasem trzeba zaryzykować, pozwolić wejść drugiej osobie do swojego serca, aby poczuć, co to prawdziwe szczęście...
Koniec.
Przepraszam i dziękuje. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy.
Unknown